idą, powoli i boleśnie czwórki, albo piątki. sama już nie wiem. ale noce nieprzespane. szkoda mi malucha, bo te żele, maści i inne naści nie pomagają...
ale koniec smęcenia.
to, że już chodzi to wiadomo. ostatnio zaczął mówić.
a co? dzidzia!
to się musimy chyba z mężusiem postarać :)
wrzucam kilka fotek z ostatnich tygodni, żeby pochwalić się jakiego to ja mam przystojniaka w domku. patrzę, patrzę i nadziwić się nie mogę do tej pory, ze taki cud mi po mieszkaniu chodzi; patrzę wieczorem do łóżeczka, jak już zaśnie i ciągle nie mogę uwierzyć...
uśmiech ząbkowy małego, ciut zamazane, ale staram się jak mogę z ustawieniami aparatu- żaden nie nadąża za tym moim strusiem pędziwiatrem :)
i zdjęcie porno.... ;)
a no i najważniejsze.
mulduś już wyrzucony!!!
:)
i co dalej z blogiem?
hm....