wtorek, 26 lutego 2013

"deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach"

a tak właściwie to jak przypuszczałam, dziś już samopoczucie się poprawiło, chociaż zdjęć jeszcze nie ma...
noc była przespana nawet (zaśpiewałam dwie kołysanki i maluszek zasnął)

dzisiaj kilka zabawnych sytuacji:

byłam zapisać witka do żłobka...może się uda we wrześniu 2014 roku, ale jeszcze nie wiadomo, bo jest na liście rezerwowych; hm... powoli mógłby do przedszkola iść; a co ze mną? pytam panią w żłobku, chciałabym do pracy iść, albo cokolwiek (tak, wiem, mogłam wcześniej zapisać, ale ludzie! bez przesady!)

kolejna sprawa: mój dziadek ma zaćmę (prawie nic nie widzi) operacja w 2015 roku (w innym szpitalu- tym bliżej domu- termin 2017!), ale tylko na jedno oko, bo drugie nie jest refundowane (rzeczywiście widząc jednym okiem da się żyć)

więc zastanawiam się w jakim my kraju żyjemy???

nie mówiąc już o wizycie dzisiejszej u dentysty.
oj,oj,oj,
za niedługo zacznę przypuszczać, że każda osoba mająca jakoś zęby zadbane wygrała w totka.
no bo tak, dalej niż czwórka nie dopłacają z kasy 
hehe.

życzę miłej nocy i obiecuję więcej optymizmu :)

poniedziałek, 25 lutego 2013

znowu poniedziałek...

chociaż właściwie, kiedy się nie pracuje większego znaczenia dla mnie nie ma czy poniedziałek, czy sobota; dzień jak każdy inny. ten poniedziałek jednak różni się od poprzednich; bo to poniedziałek po ciężkim weekendzie.

najpierw kłótnia z mężem, potem kłótnia z mamą. do tego witek niespokojny, bo jak ma być spokojny, kiedy atmosfera temu nie sprzyja.

na szczęście jutro wtorek. wtorek po "cichym" poniedziałku musi być lepszy...

ale noc... sama nie wiem, bo właśnie dzidziuś się zbudził; hm... teraz się bawi, coś jednak czuję, że za chwilę się znudzi i potrzebna będzie mu mama. cóż.

cała noc przed nami jakby co, może jakaś zabawa przyjdzie do głowy, albo inny pomysł. może chociaż jakaś myśl, bo dzisiaj głowa nie pracuje. ta pustka dobija.

przeglądam stare zdjęcia...

ot pytanie:
dlaczego, zawsze, kiedy jest coś nie tak między ludźmi przegląda się stare zdjęcia? na siłę chcemy przywołać dawne wspomnienia? te dobre, lepsze (bo przecież zdjęcia robimy tylko w chwilach szczęśliwych)

dlatego dzisiaj post bez zdjęcia...

taki mały pamiętnik, bez zbędnych szczegółów
!!!

sobota, 23 lutego 2013

zielono mi...

dziś do południa zabawa z zielone.
zielone ubranko i kilka zielonych gadżetów ;)



obrazek tylko do pokazania, no i oczywiście, że żyrafa ( tylko jak robi żyrafa??? :))

piłeczka zielona "jeżyk" oprócz koloru również przydatna w zabawie z dzieckiem stymulująca dotyk, witek lubi bawić się piłeczką, jedyny jej mankament to taki, że do buziaka się nie mieści.




do buziaka za to doskonale pasuje krążek z kuleczkami ;) (zabrałam jeden element z zabawki do układania, której dziecko w wieku sześciu miesięcy jeszcze nie potrafi ułożyć więc po co ma się marnować i kurzyć na półce jeśli można wykorzystać inaczej ) witek i jego dziąsełka, jak widać, w siódmym niebie



a na koniec kąpiel w zieleni ;)
dziś kąpiel o wiele, wiele wcześniej, a to dlatego, że wybieramy się na urodzinki do haneczki,
 więc kinder bal jak się patrzy...



a no tak... kaczuszka też jeszcze zielona, a kaczuszka robi kwa, kwa...

życzę wszystkim miłej soboty ;)




piątek, 22 lutego 2013

babytesterki: II CANDY U BABYTESTERKI Z AKUKU




półroczek ;)

już pół roczku minęło. pierwsze najważniejsze. tyle rzeczy, które zrobił po raz pierwszy...

pierwszy raz ujrzał słoneczko...



pierwszy głośny krzyk...



pierwsza kąpiel...



pierwsze chwile z tatusiem...



pierwsze święta...




pierwsze ulubione zabawki...



pierwsza przespana noc...



zainteresowanie rączką, nóżką



pierwszy uśmiech...



pierwszy przewrót na brzuszek...



pierwsze próby siadania...





pierwsze a gu...
pierwsze ma-ma...

 oj jakie to cudowne pół roku było. i wiem, że kolejne pół, rok, dwa latka i następne latka będą też wspaniałe;








jak wspaniale być mamą i móc obserwować taki cud.







piątek, 15 lutego 2013

walentynki kontra ząbkowanie

a no właśnie chyba się zaczęło... co tylko się da do buzinki swojej malutkiej pcha. płacze, jęczy... ciekawa jestem jak długo to potrwa, bo dziąsełek jako tako spuchniętych jeszcze nie ma, ale cały czas coś go w tej buzi drażni... podsuwam więc co tylko się da...



bardzo fajną sprawą dla obolałych dziąsełek dzidziusia jest szczoteczka sylikonowa, ale inne gryzaczki też się doskonale sprawdzają. sprawdza się też cokolwiek, co tylko mieści się w małej buzi mojego syna...

oprócz tego jednak wspomagamy się też kropelkami, syropkami 
camilia jest jednym z nich, dosyć reklamowana i sądzę, że nieco przereklamowana (przynajmniej w naszym przypadku), ukojenie przychodzi, ale tylko na chwilkę, a zaraz po tym znowu marudki, płaczki, jączki...



dobry natomiast jest syropek przeciwbólowy przepisany przez pediatrę, bo pomaga na dłużej. a co bardzo praktyczne to dozownik. a, że ostatnio witek trochę syropki popija, wykorzystuję go więc i do innych płynów...



na koniec miły akcent z okazji święta zakochanych; kwiatek od męża ;)


oj tak...
mała rzecz, a cieszy


też konkursik

http://bobobebe.pl/blog/2013/01/25/banke-lap-konkurs/banki-konkurs/

wtorek, 12 lutego 2013

brzydki miś...

skończyłam :)

efekt końcowy mało zadowalający, ale biorąc pod uwagę, że to moja pierwsza przygoda z maszyną do szycia do cieszę się, że w ogóle COŚ powstało.


a to COŚ (miś)  wygląda tak...



przypomina misia z "jasia fasoli" :)

miał być dla witka, ale chyba poczeka jeszcze na pierwszą zabawkę od mamy, bo może miałoby to negatyny wpływ na jego dzieciństwo? ;)

chociaż miałby po mamusi zamiłowanie do brzydkich rzeczy ( a nie wiem, czy przypadkiem już nie ma). otóż moja ulubiona maskotka z dzieciństwa, jest niemal tak samo brzydka jak ta, którą właśnie zrobiłam. współlokator mój co roku pytał: a brzydki miś znowu z nami zamieszka?

tak wygląda mój miś z dzieciństwa, który najwidoczniej już zdobył serduszko mojego syna...








bo... "dobrze patrzy się tylko sercem.
najważniejsze jest niewidoczne dla oczu..."









piątek, 8 lutego 2013

misie



znalazłam link do strony jak misia zrobić, ja sama wczoraj wzięłam się za szycie, teraz jestem na początku drogi, bo wczoraj sen mnie zmorzył (co rzadko się zdarza).

początki misia są bardzo zabawne, 
wręcz rzekłabym: początki bałwana ;)




miejmy nadzieję, że rezultat będzie udany


a tutaj propozycje zabaw:

http://motherrising.blogspot.com/2011/12/snow-day-diy-anthropologie-snowglobe.html

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=327717520668250&set=pb.293635054076497.-2207520000.1360328505&type=3&theater

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=329037077202961&set=pb.293635054076497.-2207520000.1360328505&type=3&theater

pomysły te znalazłam na stronie Blue Jay, którą naprawdę polecam, maja wiele ciekawych pomysłów na kreatywną zabawę, dekoracje pokoju, przebieranki itp.

stópki...












mili goście

wczoraj odwiedzili nas goście. właściwie to może bez znaczenia, do każdego czasem ktoś przychodzi a pewnie nikt na ten temat się bardzo nie rozwodzi...

ale ja postanowiłam napisać o tej cudnej wizycie

a oto dlaczego:






jak widać wizyta była wyjątkowa

moje dwa kochane aniołko- diabełki ;;)
wituś i jego kuzyneczka hania

w tej małej dziewczynce jest tyle czułości, miłości; niesamowite...

i jeszcze jedno zdjęcie sprzed paru miesięcy, na których też są wituś i haneczka, od urodzenia nierozłączni


czwartek, 7 lutego 2013

rodzinka

wituś za kilka dni skończy sześć miesięcy, przez ten czas tysiące zdjęć zdążyliśmy zrobić, ale (o dziwo) żadnego wspólnego. mama, tata, dzidziuś.

dzisiaj dopiero wpadliśmy na pomysł (jakże genialny w swej prostocie )- samowyzwalacz!

i jest

oto pierwsze wspólne zdjęcie z naszym skarbem


hhi

środa, 6 lutego 2013

opis

jeszcze kilka słów odnośnie opisu mojego bloga...
blog z założenia miał być edukacyjno- zabawowy.
rzeczywistość jednak jak zawsze weryfikuje wszystko i nawet, jak widać, długo czekać nie trzeba było.
chęci są, pomysły też, ale głowa nieraz odmawia posłuszeństwa
i wieczorem po ciężkim dniu czasem lepiej się wyżalić, albo powspominać...
taki właśnie jest powód zmiany opisu, jednak jak najbardziej będę trzymać się początkowego założenia z  małymi zmianami...

bo dziś bolał mnie ząb, a jutro wracamy do kolorów :)
albo po prostu pobawimy się w "a kuku"

autokorekta

wczoraj robiłam projekt bloga. w końcu chyba osiągnęłam zamierzony rezultat. nic nie pisałam... 
 dziś zajęty dzień, własnych spraw do załatwienia się nazbierało więc trochę syna zaniedbałam. jutro mu to wynagrodzę.
 parę fotek pocykałam.




dlaczego o tym. uwiecznić chcę każdy dzień mojego skarbka fotografią. dzisiaj dotarło do mnie, że bardzo lubię robić autokorektę :) większość zdjęć cykam bez lampy błyskowej, żeby nie raziło w oczka, a i dlatego, że zdjęcia pstrykam seriami.










są bardzo ciemne, prawie nic nie widać- wystarczy kliknąć AUTOKOREKTA (czary- mary) i wyłania się cudna buźka mojego aniołka




mają fotki swój urok, połączenie brzydoty (oj bardzo kiepska jakość) i piękna z domieszką miłości


poniedziałek, 4 lutego 2013

czas na naukę :)




dzisiaj postanowiłam, że zacznę już powoli udostępniać pomysły na naukę z maluszkiem. wiem, że z pięciomiesięcznego okruszka nie zrobię docenta, ani, że za miesiąc będzie jednym tchem recytował alfabet i tym podobnych oczekiwań nie mam. myślę jednak, że jeśli malec osłucha się, opatrzy się to łatwiej będzie mu w przyszłości przyswajać wiele rzeczy. uprzedzam- nie korzystam w tej chwili z żadnych książek (pedagogicznych) i może postępowanie nie będzie perfekcyjne, ale może ułatwię mojemu synkowi przyszłą naukę, a zainteresowanym podsunę parę pomysłów na zabawę połączoną z edukacją (w przyszłości może i z kreatywnością  bo w tej chwili Witek bardziej zainteresowany jeszcze był własnymi rączkami). a mama się nagadała ;) 




zabawę zaczynamy od książki "kolory zwierząt". ja jednak postanowiłam pominąć póki co zwierzęta. zatem pierwszy etap : KOLORY. dzisiaj więc kartka po kartce z nazwą koloru. książeczka jest niesamowita. kolory intensywne, strony tekturowe i wiele ciekawych zwierzątek (do drugiego etapu :)) polecam. zabawa na kilka minut, myślę, że warto



 po dawce "nauki", czas na zabawę w fikaczu. maluszek uwielbia :) (zabawa polega na przewracaniu Witka we wszystkie możliwe strony, podrzucanie go w górę i łaskotanie po brzuszku i co jeszcze właściwie przyjdzie do głowy)

inne pomysły

http://www.edziecko.pl/rodzice/56,79361,10140676,9_sposobow_jak_kreatywnie_zajac_dziecko_bez_telewizora.html

niedziela, 3 lutego 2013

bezsenność

kolejna noc bezsenna, a blog jest lekarstwem na tę przypadłość. obok śpi mąż, w łóżeczku syn, a ja przysłuchuję się tej błogiej ciszy. jeszcze parę godzin  znów będziemy mogli razem się pobawić. dzisiaj był dzień z misiem "gadulcem" (inaczej śpiewakiem). Witek go uwielbia i rzadko po nim krzyczy :) (co w przypadku innych zabawek jest po chwili nieuniknione). mimo, że zabawka masowo produkowana ma jednak swój urok, a dzieciaki      chętnie się nią bawią, bo łatwo mogą wydobyć z misiaka dźwięk. mając cztery miesiące Wituś świadomie już łapał za rączkę misia, żeby ten do niego mówił, a i maluch nie pozostawał dłużny w tych "rozmowach". a właśnie, co do rozmowy/mowy, kiedyś doczekałam się już pierwszego MAMA (był to przypadek jak sądzę), jednak od dzisiaj skarbek mój zaczął się uczyć... czasem wyjdzie MAM, czasem BAM, a czasem MAMA :)