skończyłam :)
efekt końcowy mało zadowalający, ale biorąc pod uwagę, że to moja pierwsza przygoda z maszyną do szycia do cieszę się, że w ogóle COŚ powstało.
a to COŚ (miś) wygląda tak...
przypomina misia z "jasia fasoli" :)
miał być dla witka, ale chyba poczeka jeszcze na pierwszą zabawkę od mamy, bo może miałoby to negatyny wpływ na jego dzieciństwo? ;)
chociaż miałby po mamusi zamiłowanie do brzydkich rzeczy ( a nie wiem, czy przypadkiem już nie ma). otóż moja ulubiona maskotka z dzieciństwa, jest niemal tak samo brzydka jak ta, którą właśnie zrobiłam. współlokator mój co roku pytał: a brzydki miś znowu z nami zamieszka?
tak wygląda mój miś z dzieciństwa, który najwidoczniej już zdobył serduszko mojego syna...
bo... "dobrze patrzy się tylko sercem.
najważniejsze jest niewidoczne dla oczu..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz