chcąc aktywnie i miło zakończyć ten nieco dziwny tydzień, postanowiliśmy z mężem pozbierać dzieciaki i wyskoczyć na basen. a raczej powinnam powiedzieć: zrobić wyprawę...
zabraliśmy witusia, hankę i nadię, dwie walizy rzeczy;) oczywiście tych bardzo, ale to bardzo niezbędnych...i hulaj duszo piekła nie ma.
dla witka to pierwsza przygoda z taaaaką dużą ilością wody; dziewczyny, chociaż już duże dość tak mało entuzjastycznie nastawione były do wyjazdu, ale dały się namówić. po pierwszych minutach przyzwyczajenia się do sytuacji pojawiły się szczere uśmiechy na twarzyczkach dzieci. dziewczyny próbowały "pływać", wituś piszczał z radości i energicznie machał nóżkami i rączkami.
godzinka zleciała ani się obejrzeliśmy, a dzieciaki wcale skore do wyjścia nie były, ale cóż: co za dużo to niezdrowo- jak się mawia. maż zabrał naszego "mężczyznę" do męskiej, a ja z dziewczynkami do damskiej i tu zaczęła się dla mnie prawdziwa lekcja życia i zapytanie o dalsze macieżyństwo ;) bo wytrzeć, rozebrać, iść siusiu, ubrać, włoski wysuszyć...i wszystko razy dwa. wychodzę na korytarz, a tam mąż siedzi urany, ale wituś tylko w pampersiku, bo nie powiedziałam, co ma mu ubrać... więc jeszcze szybciutko małego ubrać, dziewczyny już coś jeść chciały, maż coś o jakieś spodenki swoje pytał....
wreszcie udało się wyjść z szatni, ale jeszcze zostały kurteczki czapeczki i buciki, bo haneczka stwierdziła, że ona potrafi ubrać, ale tylko sandałki. wreszcie się udało. dziewczyny ubrane więc mąż już je zabiera do samochodu, a ja jeszcze witka dopoatulić i można jechać do domu. zanim jednak założyłam do końca kurteczkę maleństwo wykończone nadmiarem emocji zasnęło...
dziewczynki skwitowały dzisiejszą wycieczkę: było super!!!
więc za tydzień znowu jedziemy :)
zdjęć z dzisiejszej wyprawy brak, bo jak (chociaż aparat miałam w torebce, ale z powodu braku dodatkowych rąk, torebki nie zabrałam). jeśli w przyszłym tygodniu się uda to uzupełnię o piękne fotki kochanych dzieciaczków :)
podsumowując: końcówka tygodnia na maksa udana. a zabawa na basenie przynosi maluchom wiele radości, więc raz w tygodni warto poświęcić te parę godzinek na taką formę rozrywki.
Kurde fajny pomysł z tym basenem.My też wybieramy się i nie możemy się wybrać już od dawna.
OdpowiedzUsuńno naprawdę fajnie, ale dzisiaj jestem wykończona:) trzeba zbierać siły na następny raz...
Usuń