oooo... waga moja dobiła punktu krytycznego, czego już od jakiegoś czasu się spodziewałam, bo moje parcie na słodkie było wręcz nie do zniesienia.
a więc mocne postanowienie poprawy. czyli o dieto nieszczęsna. tylko jaka. była już dukana (prze ciążą) nie narzekam. najlepiej ponoć racjonalnie czyli 5 posiłków trele-fere, ćwiczenia (których, co tu dużo mówić, jakoś nie trawię) itp.
na baseniku skorzystałam dzisiaj z masażu, bardzo miłe uczucie; raz w tygodniu to raczej za mało, żeby skutek był widoczny.
najważniejsze jednak nie łamać się.
i ku mojemu zadowoleniu podczas niedzielnych przeglądów z mężem strony demotywatory, znalazłam to zdjęcie. na poprawę humoru wszystkim kobietkom, które w ciąży przytyły te o wiele wiele kilogramów więcej niż przeciętnie...
Moja waga też przeszła moje oczekiwania i co najgorsze nie mogą się zmotywować do działania :(
OdpowiedzUsuńja się zmotywowałam nawet tak dość :) i kupiłam śliczne przyciasnawe spodnie, żeby ta motywacja była większa :)
Usuńhaha dobry pomysł :)
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj rozglądałam się za spodniami,ale z maluchem zakupy to zły pomysł.Spociłam się,wymęczyłam bieganiem za Nim i tyle.Jeden pozytyw z tego,że moja przyjaciółka skorzystała i zakupy się Jej udały :)