czwartek, 14 marca 2013

dziwna natura człowieka

przypomniałam sobie właśnie scenę z filmu, pewnie amerykańskiej komedii, w której to mężczyzna opiekuje się lalką dzieckopodobną. lalka ta oczywiście siusia, kupkę robi, ulewa, płacze i wszystko to co dziecko robi. po pewnym, niedługim czasie, mężczyzna nie wytrzymuje i na oczach wszystkich zaczyna trzepać zabawką, rzucać nią i drzeć się na nią. scena była rzeczywiście zabawna, biorąc pod uwagę oczywiście to, że była to tylko zabawka.


i gdybym ja miała taką lalę podejrzewam, że po kilku dniach postąpiłabym tak samo.

i gdybym chodziła do amerykańskiej szkoły (jeśli się nie mylę, w amerykańskich szkołach stosowane są takie praktyki), zapewne testu na matkę bym nie zdała...

myślę, że zabawkę można jeszcze wyłączyć.
dziecka nie...


więc pytam w jaki sposób my matki nie rzucamy dzieckiem, nie bijemy, nie drzemy się po nim z wariacką furią???


a ja codziennie dziękuję Bogu,
za uślintanego małego
obesranego
sikającego jak tylko ściągnę pampersa
ulewającego na mnie przed ważnym wyjściem
płaczącego czasami po całych tygodniach
miączącego pół dnia
udającego, że się ksztusi jak tylko mu buziaka skradnę :)




kobieta to naprawdę dziwne stworzenie;

jej nawet ślniki smakują ( żeby dzidzia nie był cały mokry...)
dla której kupka pachnie
plamy z wymiocin wcale, aż tak bardzo nie rażą
płacz brzmi jak cudowna melodia
jęczenie to tylko chwilowa słabość
a ksztuszenie przy pocałunku- wyraz wielkiej miłości



choćbym nie wiem jak nieznośny był mój maluch
taki widok wszystko wynagrodzi
włącznie z nieprzespanymi nocami :)







4 komentarze:

  1. Oj ja się czasem drę.Mam później wyrzuty sumienia,ale czasem już nie wytrzymuję.Tym bardziej,że mój maluch teraz wszędzie wejdzie,wszystkiego ciekawy,a najbardziej tego co nie wolno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja czasem wybuchnę (po cichu sie staram, bo bobo już czai). a później dostaję buziaka na przepraszam :D

      Usuń
  2. Ja też się staram,ale czasem się nie jestem w stanie opanować :(
    A najgorsze jest to,że On jeszcze bardziej psoci :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jak mam kryzys to po prostu wychodzę. Na minutkę, na pół, na korytarz. Staję przy drzwiach, opieram o nie głowę i ... oddycham :) pomaga :)

    OdpowiedzUsuń