a jednak, dziś miałam ochotę ryczeć jak dzika po tym moim synusiu.
myślę, że poprzedni post był na zasadzie bólu porodowego ;)
boli jak diabli, ale po wszystkim prawie zapomina się, że to było na serio
tak chyba też z "trudnymi" dniami naszych dzieciaków.
jest czas, że już dość, że dalej nie dam rady, że ryknę jak lwica.
a później, ten cudny uśmiech i czasem słodki całus
i już się nie pamięta.
Potrzeba cierpliwości dla tych małych istotek.
OdpowiedzUsuńJa czasem chcę wybuchnąć.
oj trzeba, ale kochane te brzdące :) a teraz już zasnął więc mam czas się wyżalić ;P
Usuńhehe mój też już śpi dawno :)
OdpowiedzUsuńO tak, uśmiech dziecka sprawia, że zapomina się o złych rzeczach.
OdpowiedzUsuń